seawolf688 prowadzi tutaj blog rowerowy

Seawolf688 wycieczkowo-krajoznawczo

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2018

Dystans całkowity:44.87 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:02:13
Średnia prędkość:20.24 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Suma podjazdów:415 m
Suma kalorii:961 kcal
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:44.87 km i 2h 13m
Więcej statystyk

Na wschód (tam musi być jakaś cywilizacja) od Mrągowa

  • DST 44.87km
  • Czas 02:13
  • VAVG 20.24km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Kalorie 961kcal
  • Podjazdy 415m
  • Sprzęt Cube Analog 29
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 września 2018 | dodano: 25.01.2019

Czas nadrobić relację z ostatniej wakacyjnej mrągowskiej wyprawy!
Tym razem by wypełnić ostatnią ze stron świata od Mrągowa tuż przed 7 rano ruszyłem na wschód.
Pustymi drogami skierowałem się w stronę Popowa Salęckiego by tuż za nim szutrowymi ścieżkami pojechać w kierunku Zalca. Tuż za Popowem czekała mnie pierwsza mordercza górka, na którą ciężko dysząc udało się podjechać. Nagrodą za tą wspinaczkę był piękny widok na zielone łąki i jezioro Zalczyk z jednej strony i majestatycznie sunący po niebie balon z drugiej.
Gdy odzyskałem nieco siły ruszyłem polnymi drogami by w Zalcu na chwilę wskoczyć na asfaltówkę prowadzącą do Rynu. Na szczęście to tylko 500 metrów, po których skręciłem w prawo między pola na szuter prowadzący w kierunku wsi Notyst Mały. Z Notystu pustą drogą pojechałem do wsi Użranki. Tam na chwile podjechałem pod kościół z 1895 r. by przyjrzeć mu się z bliska i chwile odsapnąć.
Gdy ruszyłem dalej okazało się, że chwila odpoczynku była bardzo dobrym pomysłem - tuż za Użrankami skręciłem w polną piaszczystą drogę prowadzącą do Kosewa. Dookoła były tylko pola, słońce miło ogrzewało i wiał lekki wiatr. W oddali zobaczyłem zaniedbane zabudowania - jakiś dom, rozpadająca się szopa i kilka samochodowych wraków... jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mi, że coś jest nie tak i żebym uważał (naoglądałem się chyba za dużo "Zabójczych umysłów" i naczytałem zbyt wielu kryminałów...). Mimo tego dziwnego uczucia stwierdziłem, że przejadę tamtędy. Kto jak nie ja?
Gdy zbliżyłem się do zabudowań zobaczyłem psa - takiego postury średniego niedźwiedzia. Leżał sobie na drodze przed otwartą bramą do tych nieszczęsnych zabudowań. Obok niego siedział mniejszy pies. Zacząłem powoli się zbliżać bo musiałem ich minąć - to była jedyna droga. Spokojnie mierzyliśmy się wzrokiem, ja na wszelki wypadek zredukowałem biegi by móc w razie czego szybko odjechać. Już myślałem, że nasze spotkanie będzie bezkonfliktowe bo jadąc bardzo spokojnie i cicho minąłem te dwa czworonogi i wtedy wyskoczył trzeci. Wielkości kota. I zaczął szczekać i biec w moją stronę. I to był zapalnik. To małe szczekające badziewie poderwało tego średniego, a ten z kolei porwał do boju wielkiego niedźwiedzia, który z furią w oczach zaczął mnie gonić. I wtedy okazało się, że rowery na kołach 29" wcale nie przyśpieszają tak słabo jak ludzie mówią! dostałem takiego kopa jak jeszcze nigdy - wyrwałem jak ferrari i nawet się nie oglądałem! Słyszałem tylko ciężkie stąpnięcia łap tego ogromnego psa jakieś 2 metry za mną! zasuwałem tak z pół kilometra a ten potwór nie odpuszczał! obejrzałem się za siebie i zacząłem na niego wrzeszczeć cały czas pedałując jak oszalały... w końcu brytan odpuścił a ja wypluwając płuca oddaliłem się na bezpieczną odległość i upewniając się, że nic mnie już nie goni stanąłem złapać tchu i sprawdzić czy żyję. Jak pokazała później strava na piaskowej polnej drodze prowadzącej pod górę osiągnąłem w kilka chwil 38,2 km/h... nigdy więcej takich spotkań! chyba trzeba będzie zaopatrzyć się w jakiś gaz bo jakby mnie ten brytan dopadł to byłoby bardzo źle - ewidentnie między nami zaiskrzyło ale on na pewno nie miał przyjacielskich zamiarów...
Gdy już doszedłem do siebie, z lekko miękkimi nogami ruszyłem dalej w stronę Kosewa i Probarku.
Mijając ludzi idących do kościoła w Probarku skręciłem w polną drogę, która okazała się tylko polem (i to solidnie zarośniętym bujną trawą a przez to niezwykle urokliwym) a nie drogą. Zaroślami dojechałem do znanej mi polej drogi i skierowałem się w stronę Wierzbowa a następnie przez las do wsi Krzywe. Tam skręciłem na północ by przez szutry wrócić do Mrągowa od południowej strony. Pustymi uliczkami dojechałem do domu na poranną kawę i śniadanie.

Widok z okna zachęcał do porannej jazdy


Szutrówka w stroną Popowa


Cicho sunący balon nad mazurskimi polami


I zielone mazurskie pola


Jezioro Zalczyk


Jedyny spotkany rowerzysta na trasie


Kościół w Użrankach


Szybkie selfie po ucieczce przed psami by sprawdzić czy jestem blady ze strachu czy czerwony z wysiłku...


To wg mio cyclo jest polną drogą


Brodząc wśród zieleni


Leśne drogi między Wierzbowem a wsią Krzywe

-----------------------
A tak wygląda zrealizowana róża wiatrów! średnio wygląda jak róża wiatrów ale od czego jest wyobraźnia ;)

Zachód - fiolet - urlopowo dookoła rezerwatu Gązwa 22.07.2018
Południe - niebieski - wycieczka na południe od Mrągowa z żurawiami w tle 27.07.2018
Północ - czerwony - na północ od Mrągowa 27.08.2018
Wschód - zielony - na wschód (tam musi być jakaś cywilizacja) od Mrągowa 02.09.2018