Spokojna wyprawa z sąsiadem
-
DST
29.08km
-
Czas
02:17
-
VAVG
12.74km/h
-
VMAX
50.80km/h
-
Kalorie 942kcal
-
Podjazdy
360m
-
Sprzęt Cube Analog 29
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tym razem ruszam z sąsiadem o bardziej ludzkiej godzinie bo dopiero o 6.27.
W ciepłych promieniach wschodzącego słońca jedziemy w stronę Otomina ulicą Jabłoniową, która płynnie polbrukiem przechodzi w ulicę Konną. Szybko wpadamy do lasu i brzegiem jeziora Otomińskiego wspinamy się pod wyjątkowo stromy podjazd, który w dodatku wysypany jest małymi kamyczkami, które utrudniają zdobywanie kolejnych metrów. Na szczęście ciężko dysząc dostajemy się na szczyt i teraz już czeka nas miła jazda w miarę równym terenem prowadzącym wśród lasów - dookoła tylko drzewa, mech i budząca się przyroda.
Równa droga, która tylko czasami przecinana jest wymytymi dołkami prowadzi nas wzdłuż Raduni i jeziora Łapińskiego w kierunku Kolbud.
Jak się okazuje Kolbudy o tej porze śpią i tylko fanatycy wędkarstwa spędzają poranek na rybach.
Zatrzymujemy się na krótki odpoczynek na ławeczce przy Bielkowskim Zbiorniku Wodnym rozkoszując się ciszą i ciepłymi promieniami wschodzącego słońca.
Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej wzdłuż zbiornika i urokliwymi ścieżkami docieramy do nasypu przy zbiorniku.
Jedziemy dalej brukowaną ulicą Zielną aż do Bielkowa, gdzie krótkim asfaltem wpadamy do ulicy Nad Stawem.
Droga zbudowana z płyt betonowych telepiąc prowadzi nas do lasu, gdzie przepięknymi singlami pędzimy wzdłuż Raduni aż do jeziora Straszyńskiego.
Rafał pędzi nieco na ślepo przez co nagle słyszę solidną glebę - ptaki poderwały się w powietrze a nielatające zwierzaki robią wielkie oczy - kawał chłopa walnęło w ziemię całym impetem. Z tego co mówi Rafał coś wkręciło się w tylne koło przez co zaliczył piękną glebę a rower ustawił się w pozycji serwisowej na siodełku i kierownicy do góry nogami :)
Na szczęście Rafał i rower są tylko trochę poobijani i można jechać dalej.
Dwukrotnie przerzucamy rowery nad strumieniami i kierujemy się w stronę Bąkowa. Tam mijamy nasz sklepik z zawsze-zimnym-piwem i kierujemy się szutrówką w kierunku Otomina. Z Otomina już szybka jazda asfaltami do domu, gdzie czeka ciepła poranna kawa i śniadanie.
-----
Następnego dnia spotkałem Rafała i zobaczyłem efekty wycieczki - ogromny siniak na udzie od wbitej kierownicy, zdarta piszczel, potworny siniak na stopie i ślady po zębatce na lewej nodze. Ale mówi, że jedna gleba na tyle kilometrów w takim terenie ze mną to i tak jest dobrze więc jesteśmy gotowi na kolejne wypady :)
W Otomińskich lasach
Poranne ścieżki
Single wśród drzew
Odpoczynek na ławce z takim widokiem
Uroczy nasyp
Strumienie nad Radunią
Trzeba było to przeskoczyć
Wspinaczka do Bąkowa
Bąkowskie łąki